Podczas gdy pod ogrodzienieckim zamczyskiem (nota bene pięknym i zacnym miejscu) kwitnie disney’owski park rozrywki, 6,5 km na południowy wschód znaleźć można jurajską perełkę. Ryczów. My dotarliśmy tam niebieskim szlakiem wyruszając z Podzamcza, dwu godzinnym leniwym spacerkiem wśród lasów i pól. Każdy spragniony ciszy i spokoju, wielbiciel lokalnej flory i fauny czy wreszcie okruchów architektury militaris czasów prześwietnie minionych znajdzie tu coś dla siebie. Na samotnym (i mam tu na myśli również to, że w dookoła żywej duszy!), trudno dostępnym wapiennym ostańcu zachowały się tu relikty średniowiecznego zamku, lub jak głoszą drogowskazy: strażnicy. Z dołu widać fragmenty murów z wapiennych bloków, a u podnóża wprawne oko dostrzeże pozostałości po życiu tego miejsca przed kilkuset laty (ja znalazłem kilka ułamków naczyń glinianych, które oczywiście po obejrzeniu zwróciłem temu miejscu ). W każdym razie serdecznie polecam Ryczów zarówno jako cel archeologiczno-przyrodniczej wyprawy lub po prostu, na zwykły spacer w ciszy i spokoju 😉
.